niedziela, 21 lutego 2016

luty 2016

    Za nami dwa kilkudniowe pobyty w nowym szpitalu. Nowym, ponieważ nowa lokalizacja naszego szpitala z Litewskiej znajduje się od niedawna przy ul. Żwirki i Wigury. Budynek nowy , piękny.... jednak nasze serce pozostanie w tym starym, gdzie spędziliśmy połowę jaśkowego życia i  znamy  każdy kąt. Bliskie nam są tamtejsze Łazienki Królewskie i doskonale znana okolica. 
      Powodem naszych kilkudniowych wizyt na Oddziale Nefrologii była konieczność odnowienia badań do przeszczepu oraz ocena stopnia jaśkowego dializowania. To żadna tajemnica. Gnojkowe dializy idą coraz gorzej i niejednokrotnie równoznaczne jest to z ogromnym stresem i nieprzespanymi nocami. Nocami , których nawet ostatnio nie jestem wstanie odespać. Jasiek niechętnie ucina sobie popołudniowego komara i nikt do niego o to pretensji mieć nie może. W końcu Gadzina ma ukończone 4 lata, jest ciekawy Świata. Szkoda czasu na spanie gdy czekają klocki, bajki czy samochodziki. Przykro tylko że jaśkowe harce oznaczają kłopoty. Kłopoty z dializami. Prawie za każdym razem gdy Jasiek postanawia zamienić popołudniowy odpoczynek na wygłupy ,  pewne jest że o 16:00 wystąpią problemy techniczne z wypustem/drenażem. Taki stan rzeczy nastąpił podczas ostatniego pobytu w Szpitalu, dlatego też nasz pobyt trochę się przeciągnął, Na skutek harców , podskoków i głupkowatego wymuszonego śmiechu , Jaśkowy cewnik odmówił posłuszeństwa na całą noc , a  brzuszek postanowił zatrzymać sporą ilość dializacyjnego płynu. Postanowiono pozostawić Gnojka na noc bez dializ. W tej patowej sytuacji odnalazłam jeden pozytyw - cudowną przespaną noc bez buczącego w tle cyklera. Mogłam się całkowicie zresetować. Uświadomiło mi to , jak bardzo tęsknie za odpoczynkiem i normalnym życiem. Jaśka całodzienne wygłupy spowodowały też powiększenie moszny na skutek zacieku płynem dializacyjnym. Takowego mamuśka od jakiegoś czasu nie widziała, za to raz na jakiś czas pojawiał się w ciągu ostatnich miesięcy zaciek w okolicy pępka, głównie po lewej stronie brzuszka. Takie to sytuacje powodują , że czuje się coraz słabsza i odnoszę wrażenie , że to zbyt wielki ciężar - nawet jak dla mnie. Życie w ciągłym stresie powoduje osłabienie , znużenie i niechęć. Przestałam już czekać na "magiczny telefon". Najpierw , zanim jeszcze Gnojek rozpoczął dializy wierzyłam że uda się nam zdążyć przed czasem i załapiemy się na przeszczep "wyprzedzający" , pomimo jaśkowych wymiotów walczyliśmy o przybieranie Gadziny na wadze. Próg stanowiło 8 kg. Jednak zanim Jasiek zdążył osiągnąć wytyczony przez chirurgów warunek - trafił na dializy. Wciąż wierzyliśmy że niedługo Jasiek będzie po przeszczepie. Mieliśmy przygotowane wytyczne na kartce papieru w razie telefonu na przeszczep, pilnowaliśmy żeby mój telefon był ciągle naładowany, wciąż nosiłam go przy sobie. Jak jest teraz? Jestem chyba w punkcie zwrotnym. Nie chce już o tym mówić , pisać. Tak bardzo boję się , że Małolat trafi w końcu na hemodializy. Przez krótki okres czasu mieliśmy do czynienia z hemodializami i źle to wspominam. Jak wytłumaczyć czterolatkowi żeby się przez kilka godzin nie ruszał? Z Jaśka charakterem - nie do zrealizowania. Można też Gada związać , zakneblować i dać czopki na uspokojenie ;-). 

Zabawy przy jedzeniu


popołudniowa porcja Jaśkowych leków

Janek nadlatuje - uciekajcie zbóje!

Jak utrzymać czterolatka w pozycji leżącej przez kilka godzin? trudna sprawa. Można podjąć próby z czytaniem książeczek , oglądaniem bajek czy uskuteczniać gry na tablecie ;-/

szczerbulec pospolity

Nasz widok z izolatki