piątek, 22 września 2017

22 Wrzesień

  Wrzesień to dla nas wyjątkowy miesiąc. 7-ego dnia tego miesiąca Jankowi stuknęło 6 lat. Był to dla nas bardzo trudny okres i większości z tego czasu wolałabym udawać , że nie było. Mówi się , że macierzyństwo to wspaniałe przeżycie. Osobiście dla mnie to czas walki z samym sobą , swoimi przekonaniami , chorobą i trudnym (żeby nie rzec - upartym) charakterem mojego syna. Owszem Janek jest starszy i łatwiej mi się z nim dogadać , ale wraz z wiekiem postępuje tzw "pyskactwo" :-). ja - słowo , on - 5, i tak ciągle , aż do momentu aż jedno z nas wybuchnie. Zazwyczaj bywam to ja. 
   Pisałam Wam ostatnio o Jaśkowych problemach z potasem. Również kreatynina i mocznik podskoczyły, tak więc z dnia na dzień wylądowaliśmy w Poradni CZD. Pobrano szczegółowe badania , by upewnić się czy nie ma odrzutu i sprawdzić co powoduje taki stan rzeczy. Jak się okazało winny był dwukrotnie wyższy poziom prografu, którego nadmiar powoduje nefrotoksyczność.  Zmniejszono nam tym samym dawkę przyjmowanego leku i wypuszczono na 2 tyg do domu. 
    Jak wspomniałam wrzesień jest dla nas przełomowym momentem. Również dlatego , że równo 22 września (ok godz 20.00) zadzwonił do nas "magiczny telefon" co oznaczało , że dla Janka po długim czasie oczekiwania w końcu znalazła się nerka. I to w jakim momencie? Gdy jedną nogą staliśmy już na hemodializach (karetka ugadana , cewnik do Hd - zamówiony).  Nie ma dnia , żebym nie myślała o dawcy - wówczas zdrowej dziewczynce , której nagle choroba odebrała życie. Chylę czoła rodzicom dziewczynki , którzy z pełna świadomością, w tak trudnej dla nich chwili, wyrazili zgodę na pobranie narządów . Martusiu , Aniołku , spoczywaj w pokoju.







Brak komentarzy: