czwartek, 6 lutego 2014

27.01 godz.14:00




   My już po zabiegu przepukliny. Mały po pierwszej turze panicznego płaczu , w końcu zasnął. Mogę wziąć głęboki oddech . W przeciwieństwie do poprzednich operacji , Janek tym razem nie jest podłączony do kabli i rurek , cewnika też nie założyli. W końcu to nic dziwnego - Janek od dłuższego czasu nie sika .
   Najgorsze mamy już za sobą. Wg lekarzy wszystko poszło sprawnie i tym razem obyło się bez komplikacji. Co do moich odczuć , nie powiem Wam dziś zbyt wiele. Jestem w lekkim szoku. Dużo mnie kosztowało , żeby skutecznie po raz kolejny zablokować swoje emocje i odłożyć je niczym książkę , na bok. W końcu Jaśkowi nie jest potrzebna matka , która siedzi przy łóżeczku płacząc i użalając się nad sobą i synem , ale matka która wesprze , doda sił a niekiedy wyrwie z amoku. 
   Okropny jest ten moment , gdy zabierają Ci dziecko na blok operacyjny, widzisz w Jego oczach przerażenie, masz ochotę zabrać je z obcych rąk i uciec w cholerę. Gdzieś ukradkiem tylko łza ucieka po policzku. Ale musisz zaufać ludziom , których nie znasz , ich kompetencjom i żywić nadzieję , że tym razem (nie ważne czy to jest szósty , dziesiąty czy dwunasty raz) będzie dobrze.
   Po 17:00 zaczynamy powolnymi krokami dializy. Trochę się obawiam czy "wszystko" jest szczelne. Okaże się jak spisali się chirurdzy ....


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Kochająca i SILNA - Jaś jest w dobrych rękach Elu - bądż silna.

Anonimowy pisze...

ooo, jesteście już w domku Świetnie 0 zdrówka...

Anonimowy pisze...

Trzymaj się i bądź dzielna!!! Już tyle przeszłaś, że teraz to już z górki ;) Na pewno wszystko dobrze się skończy - Wierzę w to i w Was :)