poniedziałek, 7 kwietnia 2014

30.03

Na stacji dializ cisza. W końcu nie ma jeszcze szóstej. Za oknem piekna pogoda, jednakże wstalam z dużym bólem głowy , w której mnoży sie mnóstwo przytlaczajacych myśli. Przeraża mnie fakt ze dojdzie nam walka o Jankowy pęcherz. Nie dopuszczam do myśli ze po przeszczepie Mały bedzie chodził z jakimiś pieprzonymi workami na mocz , przyklejonymi do skory. Urostomia to juz ostateczność. Do cholery! To przecież dziecko! Ma większy bagaż doświadczeń niż niejeden dorosły człowiek. Musi być jakieś wyjście z tej sytuacji. Dobijajacy jest fakt , ze Janek miał zdrowy pęcherz. Gładkie ściany , żadnych zastojow moczu , żadnych nawracajacych zakażeń.i co? I g...wno!!!! Musi być jakieś światełko w tunelu, ale póki co go nie mogę dostrzec...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Mama Lwica nie dopuści do "złych" rozwiązń.