wtorek, 12 listopada 2013

Jaśkowo-mamusiny dzień ;)

Troszkę dziś podeślę Wam suchych faktów więc jak ktoś szybko się znudzi niech nie czyta ;-p.
    Pobudka o 5:50. Ciężko wstać ale  obowiązki wzywają . Trzeba Jankowi podać żelazo i mleczko , najlepiej w odstępie półgodzinnym. Potem mój szybki prysznic, makijaż, kawa , wstawienie "odpotaszonej" zupki dla Syna, małe śniadanko i odrobina czasu na krzyżówki. Taki krótki oddech przed kolejnym dniem. Czekam , aż Mały wstanie , potem kolejno trzeba odłączyć Janka od cyklera (zachowując wszelkie środki ostrożności : tj mając umyte i dokładnie wydezynfekowane ręce, w masce chirurgicznej), rozbroić cykler , zalać baniak od dializ , zważyć Jaśka , zmierzyć Mu ciśnienie oraz umyć podłogę w pokoju dializacyjnym . W międzyczasie "odbębnić" szereg czynności poświęconych głownie Jaśkowi (mycie ząbków , buziulki itp). Po czym przygotować mieszankę mleczną do podania przez Peg i obserwować Jaśka w kierunku ewentualnych wymiotów. I w reszcie ostatnie czynności tego ranka : uzbrojenie cyklera i spacer ;). Tak wygląda mój codzienny harmonogram , przynajmniej do czasu przeszczepu. Jesteśmy na liście Poltransplant od przeszło roku. zastanawiam się , co ja zrobię z taką ilością wolnego czasu he he.
      Ze spaceru wracamy nie później niż o 11:30. Podłączamy się na ok 15 min do cyklera. Po dializie następuje karmienie ( w tym działania "asekuracyjne" ;-P przed wymiotami ). Podobne czynności powtarzamy o 15:30 i wyruszamy na spacer ... aż do wieczora. Wówczas hurtowo odbywa się ważenie, podawanie leków przez peg , kąpiel , zmiana opatrunków , podanie erytropoetyny w zastrzyku (1 x tyg) , karmienie ( i ponownie czynności ''asekuracyjne") ,wieczorna Jaśkowa toaleta by wreszcie móc podłączyć go na noc do cyklera i uśpić Gadzinę czytając bajki na dobranoc. Chwilka relaksu dla mamuśki przed tym , zanim się poda lek i mieszankę mleczną przez Peg ( z dwugodzinnym odstępem ).
     Owszem , trochę tego dużo ale przy dobrej organizacji można pogodzić wiele rzeczy . Obiad sam przecież się nie ugotuje ;-P.
       Na co dzień robię wszystko mechanicznie i staram się nie myśleć o chorobie Jaśka. Tak jest mi łatwiej. Osobom , które rozczulają się przy mnie tłumaczę , że Jaś zachowuje się i rozrabia jak każde inne dziecko. fakt - może z powodu częstych hospitalizacji rozwija się fizycznie troszkę wolniej ale z pomocą rehabilitantki nadrobimy zaległości. ;)
    Dziś dzień "wielkiej torby". Dla niewtajemniczonych podpowiem , że przed jutrzejszą wizytą na Marszałkowskiej czeka nas pakowanie. Tak na wszelki wypadek gdyby jankowe wyniki okazały się.... no wiecie. W każdym bądź razie musimy być przygotowani na dłuższy pobyt w szpitalu. dwie torby (swoją i Małego) już spakowałam. Jeszcze tylko zabawki , śpiwór , książeczki do czytania , całe peg-owe "oprzyrządowanie". Hmmm o czymś jeszcze zapomniałam? No tak - duuuuużo tego ale damy razdę. Trzymajcie kciuki za jutrzejszy dzień :*

Brak komentarzy: