5:50.Jak zwykle wstałam pierwsza ;) cisza.... Jak ja to lubię. Za oknem wiatr, co prawda chyba już nie taki silny - bo nie słychać.Troszkę poprószyło...
Pierwsza porcja mleczka i żelaza podana, prysznic zaliczony tak więc mam króciutką chwilę dla siebie. Myślami jestem gdzieś bliżej środka grudnia i obmyślam logistycznie kolejną wizytę na litewskiej. Cieszę się , że jesteśmy w domku. Ubiegłe 2 lata temu nie mieliśmy takiego szczęścia.Raz zatrzymali nas na oddziale właśnie w mikołajki , ze względu na cholernie wysoki potas (to jeszcze przed dializami) a rok temu odbyliśmy dożylnie 10-dniową kurację antybiotykiem (zapalenie ujścia cewnika DO). Tak więc sami widzicie - mam się czym cieszyć ;). Dziś wybieramy się z babcią do sklepu z zabawkami. Trzeba pomóc Mikołajowi ;-). W końcu niedługo Święta , które mam nadzieję że spędzimy u Cioci na mazurach. Znowu czeka nas cała przeprawa z cyklerem i jankowym "oprzyrządowaniem". Ale za to wyobraźcie sobie piękny regionalny dom z bali, na zewnątrz lasy obsypane śnieżnym puchem a wewnątrz kominek ... grzane wino... i piękny świąteczny nastrój. Dobrze jest zmienić otoczenie i chociaż myślami uciec od obowiązków.
Poniżej wklejam nasze wczorajsze babeczki ;)
2 komentarze:
Wyglądają na smakowite, mi jakoś babeczki nie wychodzą... No ale to kwestia ćwiczenia ;) Te są idealne do przedpołudniowej kawki :) D.
Wyglądają przepysznie.:-)
Prześlij komentarz